Irina Dulcova
Otoz na oddzial wtoczylo sie cialo. Cialo bylo miekkie, opasle, galaretowate trzymajace rownowage na jasnorozowych dosc poteznych lydkach z marmuru. Ubranie mialo odswietne : cielista spodnice i dopasowany do niej zakiet z podwinietymi rekawami. Przy lewej piersi polyskiwala spora broszka w szafirowe romby ktore polaczone w obrecz skladaly sie na kwiat. W centrum kwiatka widniala metalowa kulka najezona krysztalkami od Svarowskiego. Cialo dopelniala niemodna juz, krotka fryzura i szorstkie, podciagniete zelem wlosy ktore sterczaly mu we wszystkie strony.
Gdy tylo cialo weszlo do naszego pokoju rzucilo sie z hukiem na Tanie. Ta zamarla. Nigdy wczesniej nie widzialam Tani tak przerazonej. Chcialam wyjsc ale cialo mnie powstrzymalo. Ze wschodnim akcentem i dosc milym tonem poinformowalo mnie iz nazywa sie Irina Dulcova po czym scisnelo mi reke tak zamszyscie ze uderzylam ramieniem od podbrodek.
Tania zas stala na srodku pokoju nie bardzo wiedzac co robic i jak sie zachowac. Kojarzylam juz ze cialo to jej toksyczna matka ale nie spodziewalam sie ze to az do tego stopnia. Tania po prostu topniala ze strachu i robilo jej sie coraz mniej i mniej, tak jakby chciala stac sie przezrozczysta kartka papieru. A cialo podeszlo do niej i potrzasnelo nia jak kukla.
Zaczely padac pytania ile ludzi zwerbowala juz do ich kosciola. Tania milczala bo coz mogla powiedziec ? Tania czyli soba byla jedynie od kilku godzin, wczesniej szalala w niej Zuza, kompletna ateistka. Cialo nie moglo tego pojac. Nie wiem czy do tej pory cialo widzialo corke w odmiennym stanie. Rozumowalo jednak jak owa corka bezskutecznie probowala zwrocic na siebie uwage. Proby samobojcze ktore popelniala nie byly dla ciala czyms nowym i podchodzilo do nich z rezerwa ale tez zupenie na spokojnie. Wiedzialo ze ma nad Tania wladze i ze do prawdziwego samobojstwa nigdy nie dojdzie.
Za brak odpowiedzi cialo wymierzylo Tani siarczysty policzek. Dziewczyna zalala sie lzami i uciekla do lazienki. A cialo, jak zaklete usiadlo na brzegu mojego lozka, owtorzylo czarna Biblie po czym zaczelo mi recytowac wersety i zadawac pytania odnosnie Boga i moich wierzen. Nie mialam za grosz zaufania do ciala, wiec potakiwalam tylko wodzac wzrokiem po drzwiach lazienki skad dochodzil cichutki szloch Tani. Instynktownie staralm sie nie zagladac sie cialu w oczy, wiec gdy tylko sie do niego odwracalam gapilam sie na owa szafirowa broszke w ksztalcie kwiatka i te mieniace sie tecza krysztalki, kiwajac sie przy tym jak japonska geisza. Cialo to w koncu zauwazylo i przypuszczam ze uznalo mnie za przypadek beznadziejny.
Moze bylam i przypadkiem beznadziejnym ale nikt nie zorientowal sie jak bardzo szalal we mnie Adam. Kazdorazowo gdy ktos recytowal Biblie, kiedy stwalam przed lustrem i pisalam szminka moje imie : « Mada », Adam powracal ze zdwojona sila – widzialam jego odbicie, jego twarz, profil, jego meskie moje alter-ego ktore wirowalo miedzy ramami zwierciadla a ja razem z nim w jakiejs dziwnej symbiozie gdyz kopulacja tego nazwac sie nie dalo a zlaczeni byslismy w uscisku na wzor mysloksztaltow i w owym uscisku « astralnym » pozostawalismy tak dlugo, jak bylo trzeba. Czasami trwalo to nawet kilkanascie dni. Kilkanascie dni, ostrej, nieustannej psychozy.
Dlatego kiedy tylko Tania wyszla z lazienki, pobieglam szukac Adama. Czulam pulsowanie pod czaszka i tempy bol przeszywajacy mi glowe na wskros. Slyszalam tylko jeki Tani i wywazone zdania ciala ktore stopniowo zmienialy sie w rozkazy i krzyki. Nim zainterweniowaly pielegniarki i przerwaly te maskarade « matka-corka » ja bylam juz w innym stanie, straszym i blogim rownoczenie. Odlatywalam do mojego swiatka nie wiedzac jeszcze co tak naprawde bede czerpac z Iriny Dulcovej na blogu Lotki i na ile pozwoli mi ona na wykreowanie negatywnych bohaterow… miesiac pozniej kladlam juz na klawiaturze pierwsze slowa Jejukowa, histrorii swtorzonej w psychozie, historii, ktora do tej pory pwoduje u mnie dreszcze…