• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Czaszka Zeusa czesc 2

"Czlowiek z kawalkiem sera" czyli druga czesc "Dziury w Bucie"

Kategorie postów

  • schizofrenia (2)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Kategoria

Schizofrenia

Przeddzien

Byl maj. Opuchniete slonce tezalo powoli na niebie wsuwajac delikatnie swe macki we framugi naszych zamknietych okien, wodzilo po szybach, odbijalo zludna tecza dopuki nie przeganial go wiatr i chmury, ktore zwisaly pokracznie zwiastujac burze. W majowe poranki chelpalo sie te promienie zanim nie podcial ich  deszcz swym specyficznym poznowiosennym zapachem traw, lasu i szyszek i ktory tak naprawde - dla zamknietych w szpitalu - w rezultacie zdawal sie byc lepszy od slonca.

Wychodzilismy grupowo na papierosa gdyz palarnie zamykano na cale popoludnie ze wzgledu na ladna pogode. Ladna ona byla nawet kiedy lalo. No coz, terminatory mialy jakas tam swoja logike ale nam to bynajmniej nie przeszkadzalo. Deszcz, zwlaszcza cieply byl dla nas w pewnym sensie oczyszczajacy. Wszyscy chcieli byc "obmyci" a mielismy stac prosto pod pewnego rodzaju daszkiem i konsumowac fajki w spokoju. Terminatory wiec nie byly pocieszone a nawet zle bo kazde z nas wychodzilo poza daszek i stawalo pod golym niebem cieszac sie jak dzieco z kazdej kropli. Opanowac nas sie nie dalo wiec kazdy byl mokry a terminator pilnujacy wsciekly na calego. Mielismy wrazenie namiastki wolnosci. Uwielbialam ten stan.

Znow bylam Mada i przez kilka tygodni stan "lotkowy" w ogole mi nie doskwieral. Wyszlam tez z katatonii i na nowo wkrecilam sie w szpitalne zycie. Dzielilam pokoj z Tania/ Zuza ktora raczej byla Zuza niz Tania. W przeciagu niecalego miesiaca stala sie "przewodniczaca" szpitala. Wszystko umiala zalatwic. Wino dla dziadziusia skubiacego kury, dostakowy stilnox, tramadol, fajki. Nie wiem jak to robila ale rzadzila wszystkim i wszystkimi. Z zewnatrz bylo to nieco zabawne bo Zuza wygladala jak dziewczatko, wiotka, niewinna ale juz glos miala silny, stanowczy. Bubo Turcomanus znow zaczela sie na oddziale rzadzic i poskromic ja umiala tylko Zuza.

A Bubo Turkomanus umiala robic zamieszanie, oj umiala. Popierwsze kradla. Przede wszystkim perfumy: wchodzila do lazienek i spryskiwala sie cala a jak cos jej sie spodobalo zabierala flakonik. Ginely tez dlugopisy, olowki i... majtki. Wszystko to odnajdywalo sie kiedy terminatory wpadaly zrobic Adriannie rewizje: wsrod dlugopisow i buteleczek perfum pietrzyly sie okazale damskie figi i przeroznych kolorach i rozmiarach, Bubo Turcomanus zaciecie przysiagala ze naleza one do niej i nie pozwalala sobie wyrwac ich z rak. Po drugie niesamowicie sie darla. Miala ciezki glos, troche jak ges, troche jak wielblad, z nieustajaca chrypka i paplala jak najeta do kazdego ktory stanal na jej drodze. Delikwent taki, jesli nie potrafil sie obronic, byl skazany na potok slow krory mogl sie ciagnac godzinami. Wszyscy jej wiec unikali. A ona ze swoimi bordowymi puklami, twarzy o wygladzie skoki i kraciastej spodnicy czyhala w drzwiach dyzurki na kolejna "ofiare". Po trzecie, w koncu, jadla jak wieprz. Niesalmowicie ciamkala i bekala, wydawala tez odglosy siedzaca polowa ciala. Oczywiscie buzia jej sie nie zamykala.

W koncu Zuza wziela ja za fraki rano w palarni i doslownie "przypiela " do sciany. Nie mam pojecia skad miala w swym wiotkim cialku tyle sily by przytrzymac tak to ogromne dziewczynisko ale fakt faktem, zrobila to. Nie wiem co jej powiedziala ale Bubo Turkomanus zaczal sie najpierw drzec a potem skisl na tapecie i rozbeczal sie jak dziecko. Zuza trzymala ja tak przez jakis czas az minely spazmy i Adrianna stala sie potulna. Po czym nagle zadzwonil telefon.

I znow tu mam amnezje bo pamietam tylko to, ze zawolali Zuze do dyzurki, po czym swiat mi sie rozmywa i widze Zuze ktora na powrot stala sie trzesaca sie Tania i ktora szukajac mojego uscisku jaka mi slowa : "moja matka jutro mnie odwiedzi... moja matka jutro mnie odwiedzi"... A za tym stanela cala prawda o Tanii.

 

 

 

 

27 sierpnia 2021   Dodaj komentarz
schizofrenia  

Przyjaciolka

Najczulej zabija przyjaciel. Kiedy cialo jest juz wiotkie i cierpkie, kiedy sie je mnozy przez leki i tepi przez oglupienie wtedy taki cios zadany miedzy zebra odczuwa sie najbardziej. Nie jestem pewna dlaczego u mnie przebieglo to zupelnie inaczej.

A przeciez cios od poczatku byl ciosem tylko ubranym w Lise majactwem ktory mial wlasne, odrebne od mojego zycia tory. Poki co, moja egzystencja rozkladala sie slimaczo na Made i Lotke a ta ostatnia wibrowala we mnie coraz mocniej i mocniej, jakby wbrew mojemu stanu upadlej na bruk starletki, ktora zbieraja zyletka z chodnika. W ustach czulam krew, w srodku ogolna nicosc. Dopiero zatajajac sie w swiecie Lotki odzyskiwalam wtorna swiadomosc, ze jestem matka i zona, ze mam dom, rodzine i dwa rasowe kocury. Pisalam jak najeta jednym palcem wierzac w ten urojony swiat calym sercem, opowiadalam pozniej o tym z wypiekami na policzkach rozbawionej pani Agnieszce, az stan Lotki mnie opuszczal i stawalam sie katatoniczna Mada, ktora nie potrafila sie ruszyc, zjesc czy skorzystac samodzielnie z ubikacji. Byl to stan straszny i przyznam sie ze wstydliwy nawet teraz , kiedy go opisuje mam wewnatrzna rezerwe czy aby go opublikowac. Ale taka byla prawda: bylam skazana na innych jak lalka, pacynka, czlowiek - trzcina. Nazywano to "etapami" i w owych "etapach" padalam na pysk doslownie i w przenosni. Wozono mnie, sadzano, karmiono. Czasami sie budzilam i z niedowierzaniem lapalam sie na tym ze jestem w szpitalu ale dlaczego tam bylam, tego pojac nie moglam. Po czym znow nastepowal "etap" i stan "lotkowy" w ktorym pisalam jak najeta, po polsku i obecnosc Ani - Kreski, polskiej stazystki psychologii okazywala sie niezbedna. To ona tlumaczyla moje blogowe wypociny na francuski a lekarze widzac w tym potencjal do eksperymentu pozwalali mi na ten czyn.

Czy bylo to moralnie prawe - nie wiem. I prawdopodobnie nigdy sie tego nie dowiem. Ale wierzcie mi: pisanie o Lotce jest jak jazda po zyletce - boli: im glebiej, tym bardziej. A jednak musze poruszyc ten temat bo bez niej nie byloby tej ksiazki. Ona jest tu panem i wladca. Zas ja - niewolnikiem ktory ma za zadanie spisac jej dzieje.

Jaka byla? Najwyrazniej piekna. Taka ja stworzylam. Corka Polki i Algierczyka, cudowna mieszanka egzotycznosci. Co miala? To co wszystkie matki: cierpliwosc, dobro, empatie. Co robila? Gdy nie byla skupiona na dzieciach, manifestowala, bila sie o prawa, wyrzadzala male rewolucje. Cos do czego ja nigdy nie bylabym zdolna przez zwykla niesmialosc. A ona sypala z rekawa tymi wszystkimi atutami i podejrzewam ze smiala sie ze mnie perliscie bo o moim istnieniu wiedziala, zas ja o niej nie bylam sobie w stanie przypomniec. Dla Lotki bylam "przyjaciolka", jakas biedna , chora istota, zamknieta w szpitalu, ktora ona "odwiedzala" co jakis czas, powstal nawet wpis na blogu o mnie, jako o Madzie ale widocznie nie wzbudzil on zainteresowania bo przebily go szybko pozniejsze wpisy o rodzinie Lotki. Lotka bowiem adoptowala dwie dziewczynki z Darfuru przy pomocy akcji Arki X i pisala o ich adaptacji na terenie Francji, o klopotach z urzedami, o wizytach u psychologa, o ogolnym stanie i rozwoju coreczek. Pod sercem zas nosila trzecia pocieche, synka, ktory niebawem mial przyjsc na swiat. Jej blog nazywal sie "Jejukowo", od "Jejuki" a slowo "jejuka" od wiewiorki ktora tak nazwala starsza dziewczynka. Dla mnie zas wiewiorki kojarzyly sie z czyms strasznym, w stanach psychozy widzialam je na peczki, obsiadaly mnie, gryzly, wpychaly pod ramiona, dusily. Nie mam wiec pojecia dlaczego Lotka wybrala sobie taki tytul, mnie osobiscie on przerazil kiedy zaczelam na trzezwo czytac jej pamietniki.

Wiec zaczynam swoja jazde na zyletce, nie zawsze bedzie pieknie, stylowo i z dystansem bo opisuje pieklo pod przykrywka cudownego zycia i dobrych manier. Mam jednak nadzieje ze mi sie to uda. Lotka rozpracowala mnie juz na samym poczatku, teraz moja kolej by wbic sztylet i wydrazyc jeszcze cieple, krwawe mieso, rzucic sie na nie niczym wampir, bez znieczulenia, bez konwenansow, po prostu bestialsko jak pies, rozszarpac wnetrznosci tej podszytej mna lali i opowiedziec Wam to od samego poczatku. A wiec...

24 sierpnia 2021   Komentarze (4)
schizofrenia   dziura w bucie   szpital   schizofrenia   katatonia  
Madau | Blogi